Trudno jest rozpocząć bloga.
Trudno jest na początku zamieścić błyskotliwą sentencję, zwłaszcza, że nie mam wprawy, bo robię to pierwszy raz.
Mój blog ma być miejscem, w którym chciałabym zamieszczać moje małe, różne dzieła, które zdarza mi się popełnić.
Otóż czasem uda mi się zrobić coś naprawdę ładnego, aż czuję jak w środku łaskocze mnie duma.
Ostatnio wpadłam w wir szydełkowania. Szczególnie do gustu przypadło mi wytwarzanie bransoletek. W tym poście chciałam pokazać mój mały warsztat.
W mojej małej pracowni znajdują się: koraliki, kordonki i nici, kombinerki, zestaw szydełek, igła Beadalon Big Eye, nożyczki, centymetr krawiecki oraz...przenośne miejsce pracy.
Dla własnych potrzeb i bezpieczeństwa moich robótek dostosowałam przejrzyste wiaderko po ciasteczkach dla psów. Otworek w wieczku zabezpieczony jest plastikową podkładką aby nić nie zaczepiła się o postrzępione brzegi. Wiaderko chroni kłębek i metry nawleczonych koralików przed splątaniem i porwaniem przez psa. Któregoś razu rozbawiony psiak podkradł mi kłębek myśląc, że to piłeczka, bardzo splątując przy tym nici, które rozplątywałam potem przez resztę wieczoru.
W moim małym warsztacie przydatna jest też mała, plastikowa tacka na jajka, którą wykorzystuję przy nawlekaniu sekwencji z kolorowych koralików. Dzięki temu koraliki są ładnie uporządkowane, nie mieszają się. Dzięki czemu po skończeniu tego etapu mogę je łatwo palcami przenieść do torebeczek z resztą koloru.
W następnym poście pokażę pierwszy bardziej skomplikowany projekt, który ostatnio wykonałam.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz