czwartek, 22 listopada 2012

Mój mały warsztat

Trudno jest rozpocząć bloga.
Trudno jest na początku zamieścić błyskotliwą sentencję, zwłaszcza, że nie mam wprawy, bo robię to pierwszy raz.

Mój blog ma być miejscem, w którym chciałabym zamieszczać moje małe, różne dzieła, które zdarza mi się popełnić.
Otóż czasem uda mi się zrobić coś naprawdę ładnego, aż czuję jak w środku łaskocze mnie duma.

Ostatnio wpadłam w wir szydełkowania. Szczególnie do gustu przypadło mi wytwarzanie bransoletek. W tym poście chciałam pokazać mój mały warsztat.


W mojej małej pracowni znajdują się: koraliki, kordonki i nici, kombinerki, zestaw szydełek, igła Beadalon Big Eye, nożyczki, centymetr krawiecki oraz...przenośne miejsce pracy.

Dla własnych potrzeb i bezpieczeństwa moich robótek dostosowałam przejrzyste wiaderko po ciasteczkach dla psów. Otworek w wieczku zabezpieczony jest plastikową podkładką aby nić nie zaczepiła się o postrzępione brzegi. Wiaderko chroni kłębek i metry nawleczonych koralików przed splątaniem i porwaniem przez psa. Któregoś razu rozbawiony psiak podkradł mi kłębek myśląc, że to piłeczka, bardzo splątując przy tym nici, które rozplątywałam potem przez resztę wieczoru.

W moim małym warsztacie przydatna jest też mała, plastikowa tacka na jajka, którą wykorzystuję przy nawlekaniu sekwencji z kolorowych koralików. Dzięki temu koraliki są ładnie uporządkowane, nie mieszają się. Dzięki czemu po skończeniu tego etapu mogę je łatwo palcami przenieść do torebeczek z resztą koloru.

W następnym poście pokażę pierwszy bardziej skomplikowany projekt, który ostatnio wykonałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz