Jest po prostu pięknie! Biało, puszyście i czysto, w sam raz by tarzać się w śniegu i brykać z psem po zaspach.
Podczas gdy wszyscy wokół zmagają się z udrażnianiem ulic odgarniając śnieg i uparcie zwalczając go solą (sic!) ja poszukuję miejsc niezdeptanych i niezmąconych. Taka puszysta zima jest piękna!
Co robić zimą w długie wieczory? Każdy ma pewnie swój pomysł. My, tym razem, wymyśliliśmy, że będziemy jeść, ale nie byle co! Dietetycznie i z klasą - sushi. Chwilę mi zajęło zapoznanie się z techniką przygotowania i nie obyło się bez wpadek, ale efekt ostateczny był smaczny i satysfakcjonujący. Domowe sushi jest z pewnością tańsze w przygotowaniu niż to dostępne w restauracjach, ponadto można je wyprodukować w odpowiedniej ilości tak, aby wystarczyło dla każdego łakomczucha.
Sushi przygotowaliśmy z dwóch rodzajów ryżu: zakwaszonego ryżu do sushi oraz zwykłego, lekko rozgotowanego ryżu w torebce. Może to zdziwi, a nawet zyska miano profanacji, ale zwykły ryż z Lidla bardziej nam odpowiadał niż ta prawidłowa wersja. Ryż do sushi wydawał się nam za słodki (przesadziłam z cukrem). Istnieje również wersja, że nieco mogliśmy przedobrzyć z winem, którym raczyliśmy się przy produkcji kąsków, co wpłynęło na nasze kubki smakowe.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz