Ludzie dzielą się na tych co pączki lubią i nie lubią. Ja zdecydowanie należę do tych pierwszych. Lubię je tak bardzo, że naginam moją dietę na potrzeby tego jednego dnia w roku, tzn, nie jem nic innego prócz pączków ;-)
Na moje szczęście, lub nie, natura obdarzyła mnie delikatnym podniebieniem, wrażliwym powonieniem i dużym apetytem. Tłusty czwartek jest dla mnie ważnym świętem, na które czekam cały rok, a niedobry pączek to święto kompletnie rujnuje. Dlatego post ten jest testem pączków które kupiłam w pobliskich piekarniach/sklepikach, w których wiem, że można kupić bardzo dobre pieczywo, ale czy dobre pączki? Zaraz się o tym przekonamy.
Testerzy
Obie są bardzo doświadczone w jedzeniu i mają wrażliwe nosy ;-)
Pączki
Jak już wspomniałam, mam swoje miejscówki gdzie kupuję pieczywo. Są to miejsca na prawdę wypróbowane, a pieczywo na prawdę smaczne.
Pączek nr 1
Pierwszego pączka kupiłam w kiosku garmażeryjnym na małym ryneczku na Placu Kilińskiego.
Pieczywo dostarczane jest tutaj z piekarni Elżbiety i Ryszarda Małyszka, mieszczącej się przy ulicy Rajskiego 24 w Szczecinie. W tej piekarni pączki smażone są wyjątkowo w tłusty czwartek. Pączek jest na prawdę duży, pięknie wyrośnięty, nadziany konfiturą różaną i oblany lukrem. Cena 1,90zł.
Na Fejsie zadałam pytanie gdzie po pączka? Uzyskałam odpowiedź już mi znaną, że najpyszniejsze pączki są na Manhattanie. Wiele osób tak myśli, o czym świadczy taaaaaka kolejka:
To się nazywa stado zdeterminowanych pączkożerców!
Nie stałam w tej kolejce. Najwspanialszego pączka zjem jutro :-) bez stania w kolejce.
Wracamy do testu.
Pączek nr 2
Nieopodal, na Manhattanie, schowana w rogu znajduje się mała piekarnia i cukiernia. Zakamuflowana w kąciku między stoiskiem se skórzanymi kapciami i kwiaciarkami. Tutaj kupowałam pyszne cynamonki na drugie śniadanie podczas studiów. W sklepiku obsługują dwie sympatyczne panie, mama i córa, z którymi zawsze można zamienić kilka miłych słów.
Poprosiłam pączka z różą i niestety "już wyszły". Cóż, pączek z marmoladą musi wystarczyć. Pączek jest powiedzmy, że standardowej wielkości, również ładnie wyrośnięty, delikatny jak puszek, oblany lukrem i dodatkowo posypany smażoną skórką pomarańczy. Cena 1,80 zł.
Pączek nr 3
Wracając już do domu pomyślałam, że skonfrontuję smakowo moje pączuszki z maleńkich piekarni z pączkiem z sieci piekarni Bagietka, mieszczącej się przy Rondzie Giedroycia potocznie nazywanej na Kołłątaja.
Oferowane pączki miały różne nadzienia: ajerkoniak, budyń... Ja jestem tradycjonalistką i z braku róży wybrałam marmoladę. Pączek rozmiarowo mniejszy od tych kupionych do tej pory, również nieco bledszy i lekko oklapnięty. Polany lukrem kosztował 1,80 zł.
Ocena
Pączek nr 1
Pączek duży i wyrośnięty, ale trochę za bardzo wysmażony, co spowodowało utworzenie trochę trudnej do przeżucia "skórki". Nie mniej jednak po ugryzieniu pączek jest sprężysty/puszysty i ma przyjemną konsystencję na języku. Jest również bardzo treściwy i sycący, dla mniejszych łakomczuchów ode mnie, jeden w zupełności im wystarczy. W smaku aromatyczny i przyjemny. Konfitura standardowa jaką można kupić w kubeczku, słodka, smaczna o aromacie róży w ilości w sam raz, nie za dużo, nie za mało.
Ocena:
Ja: 4+
Sonia: 5
Pączek nr 2
Pączek wyrośnięty, standardowej wielkości, bardzo delikatny w dotyku, trzeba być bardzo delikatnym, aby nie zgniatając go, dotransportować do domu a potem do ust. Trzymając w palcach, a następnie odgryzając kęs, pączek nieco więdnie i raczej nie powraca do pierwotnego kształtu, także jedząc niedelikatnie można go zmiażdżyć w nieapetyczną kulkę. W smaku aromatyczny i przyjemy, faktura na języku bardzo delikatna, można użyć sformułowania, że się rozpływa w ustach. Taki łasuch jak ja na jednym nie poprzestanie, więc dobrze, że kupiłam dwa :-) Konfitura standardowa z kubeczka, smaczna, słodka i owocowa w ilości odrobinę większej niż w sam raz, albo było to złudzenie bowiem lekko wypływała ze zgniatającego się pączka przy nadgryzieniu. Bardzo przyjemne jest to, że pączek został posypany skórką z pomarańczy, dodaje to przyjemny cytrusowy aromat i przełamuje słodycz pączka.
Ocena:
Ja: 4+
Sonia: 5
Pączek nr 3
Zdecydowanie najmniej urodziwy spośród tej trójki, mniejszy, bledszy ale zjadł się najszybciej. Nie, nie dlatego, że był smaczejszy ale dlatego, że poszukiwałam w nim marmolady. Trochę spanikowałam, że kupiłam pączka bez nadzienia i kęs za kęsem pączek znikł. Marmolada ukryła się w ostatnim kęsie. Jej ilość była bardzo mała, ale trochę większa niż symboliczna. W smaku odbiegająca od tej marmolady twardej o której wspominałam wcześniej. W pierwszej sekundzie jej smak skojarzył mi się z dżemem niskołodzonym tylko bardziej gęstym. Owszem, słodki i o aromacie owocowym, jednak dla mnie jako tradycjonalistki nieco rozczarowujący. Ciasto pączka miękkie, smaczne, łatwo poddające się palcom i zębom. Pączek znika, nie ma go w ani w ustach, ani w brzuchu, więc trzeba sięgnąć po następnego. Czy to celowy zabieg aby kupić od razu kilka bowiem jeden nie daje satysfakcji? Najsłabsza propozycja w tym zestawieniu.
Zaraz, a gdzie marmolada?
Jest w ostatnim kęsie
Ocena:
Ja: 3
Sonia: 5
Podsumowanie
Mimo, że wszystkie pączki były słodkie i smaczne to jednak poszukiwania idealnego pączka nadal trwają. Moim zdaniem ideał schował się między pączkami nr 1 i 2, ich kompromis rokował by bardzo smacznie.
Dobrze, że mam jeszcze po jednym pączku to jeszcze chwilę z Sonią sobie potestujemy :-)






